Wczoraj przed wyjściem na warsztat, mój synek zadał mi bardzo ciekawe pytanie:
,,Mamo, jaki kolor ma Twoja praca??”
No i zatkało mnie. Bo, co odpowiedzieć?
Zaczęłam intensywnie myśleć. Jaki kolor ma moja praca?
Niebieski nie, bo od niej nie robi się zimno.
Czerwony, bo daje mi moc?
Biały nie, bo monotonnie to nie jest, kiedy prowadzi się warsztaty dla rodziców, dzieci, nauczycieli, czy innych grup zawodowych. Noo, to czerwony może być, bo czasem na zajęciach literalnie robi się gorąco. Energia przeskakuje między uczestnikami, krąży i wraca zwielokrotniona do pierwszego nadawcy. Bo na tym polega praca z grupą.
Moja praca ma też kolor świeżej, młodej zieleni.
Na warsztaty przychodzą nieraz ludzie, którzy są stłamszeni, bezradni, zmęczeni.. I w trakcie zajęć – ożywają!! Zaczynają czuć w sobie moc grupy, która ich inspiruje. Słyszą, że innym też nie jest łatwo, ba, niektórzy mają gorzej. Patrzę z boku jak ich wyraz twarzy się zmienia. Niemal namacalny jest spadek kortyzolu, hormonu stresu. Mięśnie się rozluźniają, prostują plecy. Śmielej i głośniej mówią o swoim życiu. Zauważają w swoich dzieciach kompetencje, których wcześniej nie widzieli. Cieszą się na powrót do domu, chcą wypróbować sposoby, które właśnie poznali. Dostają pakiet nadziei i radości.
Robi się zielono, świeżą zielenią….
Lubię to.
A Twoja praca, jaki ma kolor?